Nie od dziś wiadomo, że słowa mając moc. I że słowem można zranić tak, jak nożem. Jeśli krytykujesz siebie w myślach, deprecjonujesz, mówisz do samej siebie kąśliwym językiem, to ten artykuł jest dla Ciebie.
Słowa potrafią wyryć się w sercu i towarzyszyć nam przez resztę życia
Ludzie reagują na słowa, biorą sobie słowa do siebie. Potrafią zakończyć z kimś relację z powodu słów, wejść z kimś w konflikt z powodu słów, obrazić się z powodu słów, zamknąć się w sobie i przestać wierzyć w siebie z powodu czyichś słów. Sama kiedyś tak miałam. Czyjeś słowa potrafiły zatrząść całym moim światem. Pamiętam jak pewna nauczycielka w szkole, kiedy jako jedyna w klasie otrzymałam ze sprawdzianu piątkę, zupełnie o tym nie wspomniała. Nie pochwaliła mnie ani w żaden sposób nie wyróżniła. Przemilczała sprawę. Za to, kiedy następnym razem dostałam z kartkówki tróję, powiedziała do mnie z szyderczym uśmiech na twarzy: „Co Karolina, dobra passa minęła?”.
Te słowa mocno mnie zabolały. Pamiętam je do dziś. Niby tylko słowa jakiejś tam pani. Ale dla młodej, zakompleksionej wtedy dziewczyny, to był cios w serce. Później wielokrotnie bez powodu byłam wyśmiewana przez tę nauczycielkę. Kiedy mnie przepytywała i znałam wszystkie odpowiedzi, zadawała mi coraz bardziej skomplikowane pytania tak, abym poległa. Nawet moje koleżanki z klasy mówiły do mnie: „Co ona się tak na Ciebie uwzięła?”. Nie wiedziałam tego. Dziś wiem. Po prostu brakowało mi siły mentalnej i pewności siebie. Nie potrafiłam wyrazić swojego zdania, bronić siebie, być asertywna. Nie lubiłam siebie i byłam świetną ofiarą dla ludzi, którzy chcieli się dowartościować i pokazać swoją władczość.
Będąc nastolatką, usłyszałam wiele przykrych słów od różnych ludzi. Jako nieśmiała dziewczyna, introwertyczka, wrażliwiec nie potrafiłam się innym przeciwstawić. I to sprawiało, że miałam żal, ogromny żal do ludzi. Dziś wiem, że to ja, choć nieświadomie, pozwalałam na takie sytuacje, bo nie reagowałam. Mało tego. Sama do siebie mówiłam straszne słowa. Krytykowałam siebie w myślach, obrażałam samą siebie. Na szczęście przepracowałam to i dziś jestem swoim największym kibicem, swoją ostoją i przyjaciółką. Kocham swoją osobę. Jeśli Ty także pragniesz pokochać siebie, przeczytaj mój e-book. Znajdziesz go w SKLEPIE. Ten e-book da Ci więcej, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Są w nim zawarte niesamowite lekcje. Po przeczytaniu tego artykułu, odwiedź mój sklep, tam jest wszystko opisane.
Jednak wróćmy do tych przykrych słów. Znam wiele kobiet, które ranią siebie myślą i słowem każdego dnia. Czy Ty też do nich należysz? Jeśli tak, czytaj dalej. Dlaczego ludzie sobie to robią? Bo nie lubią siebie, bo brakuje im poczucia własnej wartości, bo nie wiedzą, że można inaczej. Bo wychowali się na krytyce, bo trafili w destrukcyjne środowisko, bo ktoś wiecznie podcinał im skrzydła, bo utkwili w jakimś schemacie, który ich więzi i nie wiedzą co dalej z tym zrobić.
Jakie są skutki mówienia do siebie przykrych słów?
Skutki są opłakane. Nie wspierasz siebie w myślach, więc siebie nie szanujesz. Nie szanujesz siebie, więc innym też trudno szanować Ciebie. Nie wierzysz w siebie, zatem trudno Ci spełniać własne marzenia, osiągać cele. Nie spełniasz swoich marzeń, więc jesteś nieszczęśliwa. Jesteś nieszczęśliwa, zatem brakuje Ci miłości i poczucia spełnienia. Brakuje Ci miłości, poczucia spełnienia, zatem masz wiele problemów, które Cię przytłaczają i odbierają Ci radość z codzienności. Nie chcę, aby tak było! Możesz to zmienić. I to jest ta dobra informacja. Czy wiesz, że od jakości Twojego dialogu wewnętrznego zależą emocje, które odczuwasz? To, co o sobie myślisz i co siebie mówisz, ma realny wpływ na Twoje odczucia. A Twoje odczucie mają ogromny wpływ na to, jakie podejmujesz decyzje. Twoje decyzje zaś mają wpływ na Twoje życie i na to, jak ono teraz wygląda.
Czy dostrzegasz ten łańcuch zależności? Powiesz być może w tym momencie: „OK, moje decyzje to jedno, ale przecież nie mam wpływu na wszystko, co mi się przydarza, na innych ludzi, na to, co się dzieje wokół mnie itd.”. To prawda. Nie masz wpływu na wszystko, co Cię spotyka, ale zawsze masz wpływ na swoją interpretację tych zdarzeń, na podejście do nich, na swoje myśli i zachowania. Zawsze masz wpływ na to, co zrobisz z tym, czego doświadczasz, jak dalej pokierujesz sobą, w którą stronę będziesz podążać. Zatem wierz mi, jesteś Panią swojego życia. Tylko prawdopodobnie oddajesz władzę nad sobą losowi lub innym ludziom. A to nigdy nie kończy się dobrze.
Pamiętam te czasy, kiedy inni ludzie mieli na mnie ogromny wpływ. Obcy ludzie sterowali moimi emocjami, potrafili wprawić mnie w okropny nastrój, doprowadzić mnie do płaczu, sprowadzić moje poczucie własnej wartości do poziomu podłogi. Dziś, nikt nie ma takiej siły. Już dawno przestałam być marionetką w czyichś rękach. Jak tego dokonałam? Słyszę bardzo często to pytanie. Odpowiedź jest prosta i nieco skomplikowana zarazem. Przeszłam pewną drogą, pewne etapy. Jakie? Przeczytaj Mój e-book, to dowiesz się wszystkiego.
Pozytywny dialog wewnętrzny to podstawa szczęśliwego życia
Każdego dnia uczę kobiety tego, jak istotny jest ich dialog wewnętrzny. I że zmiana tego dialogu odmieni ich życie w cudowny sposób! Często też spotykam się wtedy ze ścianą. Kobiety mówią: „Nie potrafię, nie umiem”, „Przez chwilę mi wyszło, potem znów zaczęłam siebie karcić, obrażać, deprecjonować”. Za szybko się poddają. Tutaj w grę wchodzi ich życie, ich szczęście, ich marzenia, a one się tak po prostu poddają, zniechęcają, bardzo szybko rezygnują i wracają do starych schematów. Tego już nikt za Ciebie nie zrobi. Jeśli chcesz coś zmienić, to trzeba być nieustępliwą i wytrwałą. To podstawa. Jeśli odpuścisz, wiele stracisz. Jeśli zechcesz być zdeterminowana, to właśnie taka się staniesz.
Ja sama wiele razy upadałam. Wiele razy mi nie wychodziło. Stare nawyki myślowe wracały jak bumerang. Moja głowa nieraz prawie eksplodowała. Miałam dość. Kładłam się na łóżku i niczym zbuntowana nastolatka krzyczałam, że mam to w dupie, że nigdy niczego nie zmienię. Trwało to jakieś 2 godziny, czasem dłużej, bo musiałam się z tym przespać. Jednak następnego dnia wstawałam i zapierdzielałam! Sama siebie motywowałam, wizualizując sobie to, czego pragnę. I nosiłam ten obraz w sobie. Wyobrażałam sobie też kobietę, jaką tak naprawdę jestem, która we mnie jest, choć przez lata nie pokazywałam tego na zewnątrz. Jaką kobietę? Pewną siebie, z pasją, z błyskiem w oku, wrażliwą, kochaną, ale też stanowczą, niedającą sobie w kaszę dmuchać. Bo my to mamy w sobie. Każda z nas ma w sobie ten blask. Tylko u wielu z nas został on przygaszony. Zawsze możesz go wzniecić na nowo, możesz poczuć, że żyjesz, że się realizujesz, że wokół Ciebie jest dobro, dostatek, bezpieczeństwo, wspaniali ludzie.
Jak to wszystko poczuć?
Trzeba przestać siebie ranić. Przestać wymierzać w swoją stronę ciągłe ciosy. Jeśli żyjesz przeszłością to tak, jakbyś każdego dnia zadawała sobie cios nożem w to samo miejsce. To jest ból, z którym nie da się iść do przodu. Jeśli mówisz do siebie okrutne słowa w stylu: „Jestem głupia, nie umiem, jestem gorsza, jestem brzydka itp.”, to wciąż odbierasz sobie wartość, którą jesteś. Odbierasz sobie szansę na dobre życie, na szczęście. Nie chcę, aby tak było! I Ty tak naprawdę też tego nie chcesz. Działasz w ten sposób, bo ktoś Cię tak nauczył. Pora się tego oduczyć. Czas wdrożyć do swojej podświadomości nowe kody. Takie, które będą dodawać Ci skrzydeł. Takie, które będą powodować u Ciebie niezachwianą wiarę w siebie, miłość własną, energię do działania, do sięgania po więcej.
Jesteś silniejsza, niż Ci się wydaje.
Mądrzejsza, niż sądzisz.
Piękniejsza, niż myślisz.
Jesteś P E T A R D A!
Podejmij decyzję, że kończysz z tym starym, śmierdzącym, uwierającym Cię schematem, z tym całym smutkiem, z tym poczuciem, że nie zasługujesz. Podejmij decyzję, że od teraz chcesz inaczej, bo MOŻESZ. Możesz być taka, jak chcesz. Możesz być kobietą, która żyje na 100%, która jest wrażliwa i jednocześnie mocna. Która dba o innych, ale w pierwszej kolejności o samą siebie. Bo gdy Ty nie będziesz odpowiednio zadbana, to nie będziesz mieć tej energii i radości, aby pomagać drugiemu człowiekowi. Jeśli Ty nie będziesz szczęśliwa, to nie zdołasz przekazać szczęścia innej osobie.
Stań się swoim własnym priorytetem. Nie za chwilę, nie jutro, nie za rok. TERAZ. Gorąco Cię do tego namawiam.
Jak zamieniać destrukcyjne komunikaty?
Czasem sama wpędzasz siebie w pułapkę, kierując do siebie takie słowa, z którymi trudno dyskutować, które od razu stawiają Cię na przegranej pozycji. Poniżej mała podpowiedź jak to zmienić.
Zamiast „Nie mogę”, powiedz do siebie:
„SPRÓBUJĘ”
„PODEJMUJĘ TO WYZWANIE”
„ZROBIĘ TO”
„DZIAŁAM”
„MOGĘ, BO CHCĘ”
Zamiast „nie potrafię”, powiedz do siebie:
„NAUCZĘ SIĘ”
„DOWIEM SIĘ JAK…”
„SPRAWDZĘ JAK TO ZROBIĆ”
„POPROSZĘ O POMOC”
„ZROBIĘ TO NA SWÓJ SPOSÓB”
Zamiast „Muszę”, powiedz do siebie:
„ROBIĘ TO, BO CHCĘ, BO MAM CEL”
„MOGĘ, WIĘC ROBIĘ TO”
„MAM MARZENIA I WIEM, PO CO TO ROBIĘ”
„ROBIĘ TO, BO TO CZĘŚĆ MOJEJ DROGI”
Takie komunikaty sprawią, że życie przestanie być dla Ciebie więzieniem. Czasem, gdy rozmawiam z kobietami i mówię im, że nic nie muszą, a jedyne mogą, to ktoś potrafi powiedzieć: „Nie prawda. Ja nie znoszę mojej pracy, ale muszę do niej chodzić, bo potrzebuję pieniędzy”. I właśnie takie podejście rodzi irytację, powoduje, że kobieta czuje się jak więzień własnej rzeczywistości. Ja proponuję zmienić nastawienie. Chodzisz do tej pracy, bo dzięki niej realizujesz swój cel – zarabiasz pieniądze. Jest to pewien etap, narzędzie. Zawsze możesz szukać innej pracy lub pomysłu na swój biznes. Zawsze możesz. Wcale nie musisz. Spróbuj sobie wytłumaczyć, że robisz to, bo chcesz. Bo masz cel, marzenie, bo chcesz godnie żyć, mieć na jedzenie itp. I w gruncie rzeczy to jest Twoja decyzja. Nikt Cię do tego nie zmusza. Przejmij odpowiedzialność nad swoim życiem, a poczujesz się kobietą mocy i zaczniesz znacznie więcej zdobywać.
Znacznie więcej porad odnośnie zmiany swoich nawyków myślowych i sposobów na ujarzmienie krytyka, który mieszka w Twojej głowie, znajdziesz w moim e-booku, tutaj: KLIK
Możesz być szczęśliwa pomimo problemów
Każda z nas wie, że życie to nie bajka. Że nie zawsze jest kolorowo, miło i przyjemnie. Jednak jeśli możemy poczuć się lepiej, interpretując daną sytuację nieco bardziej pozytywnie, to czemu z tego nie korzystać? Ja zawsze staram się dostrzegać we wszystkim dobre strony. I takie nastawienie uratowało mnie wiele razy i sprawiło, że się nie załamałam, że konsekwentnie szłam po tej wyboistej drodze. I dzięki temu przeszłam ją i jestem dziś w miejscu, w którym jestem. W bardzo ciepłym i przytulnym miejscu, w którym kocham i szanuję siebie, mam wspaniałego partnera, cudownych przyjaciół, robię to, co kocham i zarabiam na tym, moja głowa jest pełna pomysłów. Moje marzenia stają się rzeczywistością.
Czy miewam gorsze momenty? Jasne, że tak. Czy miewam kryzysy mentalne? Jasne, że tak. Ale to tylko momenty. To coś, z czym sobie szybko potrafię poradzić i znów uśmiechać się i emanować pozytywną energią. Kiedyś przeszkody i problemy mnie dobijały, odbierały chęci do czegokolwiek. Dziś mam tak wypracowane pewne rzeczy w swojej głowie, że dzięki problemom wzrastam i czuję, że jestem mega silną, zaradną kobietą. I te problemy nie przysłaniają mi całego mojego pięknego życia. Potrafię wyciskać chwilę pomimo problemów. Potrafię delektować się swoim szczęściem pomimo jakiś zawirowań. Bo potrafię sobie z nimi radzić, bo one zawsze przemijają. Dlatego wiem, że jeśli odpowiednio zajmiemy się naszą psychiką, zaopiekujemy się sobą, przepracujemy pewne traumy, porzucimy pewne schematy, to wtedy narodzimy się na nowo i zaczniemy tak naprawdę czerpać radość z tego, że jesteśmy.
Ściskam Cię
Karolina